Czwartek, 29 lipiec 2021, 21:59
Przepraszam, że się wcześniej nie udzielałam, ale nie miałam czym się chwalić. Zastój był. A później nie spodziewałam się już niczego dobrego.
Ale teraz już mogę się pochwalić: jedna - z czterech - zakwitła! Juhuu!
Co prawda, znowu dziwnie zasychają jej szczytowe pączki (Gdl, chyba tak, jak u Ciebie) i nie wiem czemu, ale ważne, że się udało! Pachnie pięknie, upojnie. Nie wynoszę z sypialni. Niech mnie zamroczy.
Taki badyl (do zdjęcia przeniosłam z parapetu):
A trzy pozostałe - jak w ubiegłym roku - wypuściły tylko liście.
Spróbuję je wykopać na zimę, przechować, i wiosną znowu zasadzić.
Brz, jeśli ta przekwitnięta jest w donicy razem z tymi, które mają badylek - to wyciąć przekwitniętą, niech nie zabiera pozostałym 'życia'. Ale jeśli jest w osobnej donicy, to 1) wywalić ją od razu albo 2) zasuszyć cebule i spróbować zasadzić wiosną ponownie.
Nigdy wcześniej tego nie robiłam i nie wiem, czy to się sprawdzi.
Ale teraz już mogę się pochwalić: jedna - z czterech - zakwitła! Juhuu!
Co prawda, znowu dziwnie zasychają jej szczytowe pączki (Gdl, chyba tak, jak u Ciebie) i nie wiem czemu, ale ważne, że się udało! Pachnie pięknie, upojnie. Nie wynoszę z sypialni. Niech mnie zamroczy.
Taki badyl (do zdjęcia przeniosłam z parapetu):
A trzy pozostałe - jak w ubiegłym roku - wypuściły tylko liście.
Spróbuję je wykopać na zimę, przechować, i wiosną znowu zasadzić.
Brz, jeśli ta przekwitnięta jest w donicy razem z tymi, które mają badylek - to wyciąć przekwitniętą, niech nie zabiera pozostałym 'życia'. Ale jeśli jest w osobnej donicy, to 1) wywalić ją od razu albo 2) zasuszyć cebule i spróbować zasadzić wiosną ponownie.
Nigdy wcześniej tego nie robiłam i nie wiem, czy to się sprawdzi.