Piątek, 7 czerwiec 2019, 22:22
Zarówno otwarcie jak i każda kolejna chwila staje się olfaktorycznym paradajsem.
Coś krąży we krwi, podczas gdy coś innego krąży w układzie nosowym, w sumie też we krwi.
Jeśli jedno i drugie jest piękne powstaje universum - na początku było słowo, a słowo było atomizerem.
Niemniej stwierdzam natomiast iż zapachu nie uważam za rodzaj niesamowitych wrażeń z objawienia w Lourdes - znam niszę i to niszowe ubranko.
Typowy acz - nie bójmy się użyć tego wyrazu - doskonały - szlifierz charakteru tych perfum który nadał im twórca bądź twórczyni.
Choć jest nieco duszno, to jednak dobry to filar dla zapachu - ma moc.