Sobota, 19 czerwiec 2021, 10:40
The House of Oud – Empathy to orientalno-kwiatowe perfumy dla kobiet i mężczyzn z roku 2017.
Nos – Andrea (Thero) Casotti, perfumiarz specjalizujący się w produkcjach niszowych dla domów takich jak: Anima Mundi, Jovoy Paris, Moresque i The House of Oud.
Zapis nutowy:
głowa – kwiat maliny, kwiat gruszy, dzięgiel
serce – malina, tytoń, nuty owocowe
baza – agar, nuty drzewne, świerk, benzoes, piżmo
Bajka z morałem o powonieniu
czyli
Stare Dobre Małżeństwo
i
The House Of Oud Empathy
Miejsce akcji – sypialnia małżeńska
Czas akcji – wieczór
Osoby – On (mąż), Ona (żona)
On leży w łóżku i czyta książkę. Po chwili do sypialni wchodzi Ona. Pochyla się na nim i odsłania szyję.
Ona: Co czujesz kochanie?
On nie odrywa oczu od książki, ale przytomnie udziela natychmiastowej odpowiedzi.
On: Maliny.
Ona lekko skonfundowana podsuwa mu szyję od drugiej strony.
Ona: Jesteś tego całkowicie pewien?
On odkłada książkę (bo ona mu zasłania) i lekko zdziwiony, ale równie szybko jak wcześniej odpowiada.
On: Bezapelacyjnie maliny, cały kosz malin. Tak pachną dojrzałe, dorodne i soczyste maliny.
Ona: No nie chce mi się wierzyć. Ja wyczuwam coś zupełnie innego.
On zdradza w głosie pewne oznaki niemrawego zainteresowania i patrząc jej w jej oczy pyta.
On: Doprawdy? A cóż takiego?
Ona: Czuję iglasty las. Dokładniej to szpilki z tych drzew rozgniecione i połamane w dłoniach. Są jeszcze świeże, zielone i czuć od nich jakąś żywiczną smugę.
On zaczyna być szczerze zaintrygowany.
On: Zadziwiające. Jak to możliwe? Przecież mamy kontakt z tym samym aromatem, w tym samym miejscu i czasie. O co chodzi?
Nieco później.
Ona: No i dalej maliny?
On: Jeszcze więcej niż wcześniej. Robią się coraz słodsze. A u ciebie te kolki?
Ona: Bez zmian.
Jeszcze później.
On: Wiesz Żabciu? Chyba coś się zaczęło zmieniać. Malin już prawie nie czuję. Jest coś innego. Nie zgadniesz.
Ona w lekkiej ekscytacji.
Ona: U mnie też zaszła zmiana. Trudno uwierzyć, ale czuję …
Ona/On (jednocześnie): l a n d r y n k i!!!
Oboje śmieją się głośno i cieszą, bo obiecali sobie kiedyś, że nigdy nie zasną bez zgody na dobranoc. Dlatego spali długo i smacznie, a nad ranem po perfumach nie było już śladu.
Morał (w parafrazie fraszki Jana Sztaudyngera) -
„Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje c z u ł o naraz”.
Nos – Andrea (Thero) Casotti, perfumiarz specjalizujący się w produkcjach niszowych dla domów takich jak: Anima Mundi, Jovoy Paris, Moresque i The House of Oud.
Zapis nutowy:
głowa – kwiat maliny, kwiat gruszy, dzięgiel
serce – malina, tytoń, nuty owocowe
baza – agar, nuty drzewne, świerk, benzoes, piżmo
Bajka z morałem o powonieniu
czyli
Stare Dobre Małżeństwo
i
The House Of Oud Empathy
Miejsce akcji – sypialnia małżeńska
Czas akcji – wieczór
Osoby – On (mąż), Ona (żona)
On leży w łóżku i czyta książkę. Po chwili do sypialni wchodzi Ona. Pochyla się na nim i odsłania szyję.
Ona: Co czujesz kochanie?
On nie odrywa oczu od książki, ale przytomnie udziela natychmiastowej odpowiedzi.
On: Maliny.
Ona lekko skonfundowana podsuwa mu szyję od drugiej strony.
Ona: Jesteś tego całkowicie pewien?
On odkłada książkę (bo ona mu zasłania) i lekko zdziwiony, ale równie szybko jak wcześniej odpowiada.
On: Bezapelacyjnie maliny, cały kosz malin. Tak pachną dojrzałe, dorodne i soczyste maliny.
Ona: No nie chce mi się wierzyć. Ja wyczuwam coś zupełnie innego.
On zdradza w głosie pewne oznaki niemrawego zainteresowania i patrząc jej w jej oczy pyta.
On: Doprawdy? A cóż takiego?
Ona: Czuję iglasty las. Dokładniej to szpilki z tych drzew rozgniecione i połamane w dłoniach. Są jeszcze świeże, zielone i czuć od nich jakąś żywiczną smugę.
On zaczyna być szczerze zaintrygowany.
On: Zadziwiające. Jak to możliwe? Przecież mamy kontakt z tym samym aromatem, w tym samym miejscu i czasie. O co chodzi?
Nieco później.
Ona: No i dalej maliny?
On: Jeszcze więcej niż wcześniej. Robią się coraz słodsze. A u ciebie te kolki?
Ona: Bez zmian.
Jeszcze później.
On: Wiesz Żabciu? Chyba coś się zaczęło zmieniać. Malin już prawie nie czuję. Jest coś innego. Nie zgadniesz.
Ona w lekkiej ekscytacji.
Ona: U mnie też zaszła zmiana. Trudno uwierzyć, ale czuję …
Ona/On (jednocześnie): l a n d r y n k i!!!
Oboje śmieją się głośno i cieszą, bo obiecali sobie kiedyś, że nigdy nie zasną bez zgody na dobranoc. Dlatego spali długo i smacznie, a nad ranem po perfumach nie było już śladu.
Morał (w parafrazie fraszki Jana Sztaudyngera) -
„Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje c z u ł o naraz”.