Panie w S. bardzo często robią wielkie oczy... Odnoszę wrażenie, że tylko w tym elemencie kontaktu z klientem są szkolone. Odnosicie podobne wrażenie ?
Cookie13 napisał(a):^ Panie w S. bardzo często robią wielkie oczy...
Ostatnio jedna przekonywała mnie, że Antaeus się nie zmienił w ogóle, a tylko mój nos się zaadoptował.
Kontynuując offtopic - niektóre panie w S (bo mam wrażenie, że w D. jest trochę lepiej) nigdy nie słyszały (sic!) o Kourosie, Jazz, Jungle, nic nie wiedzą o La Collection YSL, Vetiver nazywają dusznym pudrem ( :roll: ), a na pytanie o Gentleman krzywia się jak podczas testu na dziecięcy Order Uśmiechu.
(że nie wspomnę mej przygody z "wyrozumiałą" konsultantką, gdy testowałem Santosa)
Z czego im tam robią szkolenia? Z machania rzęsami i tanich tekstów o tabunach wygłodniałych kobiet, które rzucą się zlizywać mi szyję, gdy tylko kupię najnowszego sporta?
buk napisał(a):Z czego im tam robią szkolenia? Z machania rzęsami i tanich tekstów o tabunach wygłodniałych kobiet, które rzucą się zlizywać mi szyję, gdy tylko kupię najnowszego sporta?
Dokładnie z tego ;p Zawsze jak zapytam w S co by mi poleciła to prowadzą mnie do półki z najnowszymi zapachami gdzie np. w tej chwili stoją wszystkie nowe sporty Tak to już jest że one są po to żeby sprzedawać to co akurat się reklamuje
Moja skromna szafa:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.fragrantica.com/member/66390/">http://www.fragrantica.com/member/66390/</a><!-- m -->
Mili Admini, może przenieście kilka ostatnich postów do nowego tematu, w którym będziemy mogli wspominać sobie nasze wizyty w perfumeriach i oceniać urodę oraz (nie)kompetencję pań konsultantek.
Spotkałam jedną panią która widząc że stoję sobie przed półką Diora podała mi Eau Sauvage Extreme - to na plus. Większość nie ma pojęcia co to wetyweria. :]
Natomiast w D. ostatnio każą im mówić śmieszne rzeczy: przy wszystkich bardziej niszowych półkach - Lutensy, Fordy - Panie wygłaszają, że można je wszystkie ze sobą łączyć ponieważ produkowane są z naturalnych składników. :lol: :lol:
W S. i D. jak wspominałem o reformulacji to wielkie zdziwienie, jakby nigdy o czymś takim nie słyszały. Raz tylko w D. jakiś koleś znał się na rzeczy i dokładnie wiedział, co jaki zapach prezentuje sobą i opowiadał też/polecał firmy, których nie mają w D.
Ostatnio zawitałem do Sephory w pewnym centrum handlowym. Gdy tylko przekroczyłem te gościnne progi pani konsultantka, która czaiła się zapewne na nowych klientów, trzymajac w ręku flakon i plik bloterów, zaatakowała mnie psikając z radością bloter i oznajmiając - "zapraszam do poznania nowego, wspaniałego zapachu (chyba DHS), dzięki któremu zdobędzie pan wszystkie koleżanki z pracy". Serio coś takiego powiedziała...
Ponieważ miałem tego dnia dobry humor grzecznie podziękowałem i precyzyjnie wyjaśniłem dlaczego nie skorzystam z jej propozycji, dlaczego interesuje mnie jedna kobieta, a nie koleżanki z pracy i dlaczego uważam tego typu atakowanie klienta za marketingową głupotę. Dodam, że pani wyskoczyła zza rogu zanim w ogóle obrałem trajektorię na jakąkolwiek półkę - słowem, nie wiedziała o mnie nic. Dowiedziała się zatem, że ponieważ gardzę takimi praktykami, spsikam sobie nadgarstki Vetiverem od Guerlaina, po czym zakupię go w perfumerii internetowej. 8-)
Przyznam, że byłem zaskoczony tą praktyką - zazwyczaj urocze panie nadskakują po kilku minutach, gdy człowiek stanie przy jakiejś półce, a tym razem takie coś...
Innym razem w innej Sephorze jakaś młódka rzuciła co prawda tekst o tabunach mdlejących z rozkoszy kobiet, ale zrobiłą to demonstrująć Eau Savage Extreme. Pewnie taki handlowy prikaz i trzeba Diory z niższych półek opchnąć, bo gawiedź rzuca się na Fafarafa.
Niacha napisał(a):Spotkałam jedną panią która widząc że stoję sobie przed półką Diora podała mi Eau Sauvage Extreme - to na plus. Większość nie ma pojęcia co to wetyweria. :]
Natomiast w D. ostatnio każą im mówić śmieszne rzeczy: przy wszystkich bardziej niszowych półkach - Lutensy, Fordy - Panie wygłaszają, że można je wszystkie ze sobą łączyć ponieważ produkowane są z naturalnych składników. :lol: :lol:
farello napisał(a):W S. i D. jak wspominałem o reformulacji to wielkie zdziwienie, jakby nigdy o czymś takim nie słyszały. Raz tylko w D. jakiś koleś znał się na rzeczy i dokładnie wiedział, co jaki zapach prezentuje sobą i opowiadał też/polecał firmy, których nie mają w D.
Istornie, z moich doświadczeń wynika, że poziom wiedzy i kompetencji w D. jest wyższy niż w S. To właśnie od dosć kompetentnej konsulatantki w D. dowiedziałem się o niszy, Missali itp. Gdy zapytałem o coś zbliżonego do Kourosa, to przyznała się do niewiedzy, ale potrafiła wymienić nuty tego mocarza. Byłem mile zaskoczony. W Sephorach chyba naprawdę uczą tylko machać rzęsami, co zapewne działą na target Bossów i One Million. How sweet...
Odkąd zapytałem panią o Grey Flannel w D., a ta po chwili rozmowy z kierowniczką wróciła i wprost do mnie: może o Acqua di Gio panu chodzi? uprzejmie dziękuję i sięgam po to, co mam na liście do sprawdzenia. Niezależnie czy jestem w Polsce, czy tu w Holandii.
Ostatnio sprawdzałem Diory Homme i Antaeusy na kalkulatorze (szukałem najstarszej wersji; tutaj w NL) to przemiła konsultantka zapytała, co ja robię, a ja jej ładnie wytłumaczyłem oraz uświadomiłem, że jest coś takiego, jak reformulacja, na flakonach są kody producenta i na Internecie można mniej więcej sprawdzić, kiedy dana woda została wyprodukowana. Z uśmiechem mi podziękowała, bo nie wiedziała o tym bestialskim procederze.
Sephora to mi już ciśnienie samą nazwą podnosi. Raz byłem i szukam Dirty English, bo może mają. Tłumaczę konsultantce z jakich nut to sklecone, ale ona nie wiedziała o istnieniu Juicy Couture nawet. Po czym mówi, że zaprowadzi mnie do półki i mam sobie coś wybrać. A tam co? Przecenione Bossy hock: Mówię do siebie: nosz kur.. za idiotę mnie ma. I se poszedłem. Ale to tylko jeden z nielicznych razów kiedy ktoś do mnie podszedł. Jednego dnia przez 30 minut nikt się mną nie zainteresował prócz ochroniarza, który krążył dookoła mnie. Po tym czasie zapamiętałem układ flakonów, więc wyszedłem.
Natomiast bardzo pozytywnie zostałem zaskoczony w krakowskiej Galilu. Węsząc między flakonami zostałem w końcu zaczepiony, po czym odparłem, że szukam czegoś z oudem i podobnego do M7 zarazem. Jaki był mój szok, gdy pani pokazała mi Om. No przeca pachnie to podobnie. No szok podwójny. Do tego dodała, że wprawdzie nie ma w składzie agaru, ale powinien mi się spodobać. I miała kobita rację!
pknbgr napisał(a):Natomiast bardzo pozytywnie zostałem zaskoczony w krakowskiej Galilu. Węsząc między flakonami zostałem w końcu zaczepiony, po czym odparłem, że szukam czegoś z oudem i podobnego do M7 zarazem. Jaki był mój szok, gdy pani pokazała mi Om. No przeca pachnie to podobnie. No szok podwójny. Do tego dodała, że wprawdzie nie ma w składzie agaru, ale powinien mi się spodobać. I miała kobita rację!
a kiedy byłeś?
Także jestem zadowolony z pomocy pani Justyny. Zawsze grzecznie i nienachalnie, potrafi bardzo dobrze słuchać i rzeczowo doradzić. Już jej raz wspomniałem dlaczego wolę przychodzić na Sławkowską niż do D. czy S.
Choć raz będąc w D. pani gorąco polecała mi Gentlemana od Givenchy, jako zapach dla mężczyzny z klasą
Powiem szczerze, że wtedy wydawało mi się, iż jestem zbyt młody na ten zapach. Może kiedyś, tak sobie mówiłem...
A konsultantki już nigdy więcej nie widziałem... :|