Czwartek, 10 październik 2019, 12:31
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Niedziela, 30 kwiecień 2023, 23:55 przez Caruso. Edytowano łącznie: 1)
Zgodnie z opisem z Fragrantiki, na nuty głowy Atelier des Ors Lune Feline składają się: cynamon, kardamon i różowy pieprz; linię serca tworzą: nuty zielone, cedr, nuty drzewne, ambra i styraks; bazę budują: tahitiańska wanilia, balsam peruwiański i piżmo. Podobnie jak w przypadku pozostałych perfum Atelier des Ors, twórcą kompozycji zapachowej jest Marie Salamagne.
Choć bardzo sam zapach wanilii, od perfum oczekuję, aby trochę więcej się w nich działo. Mam w kolekcji inne waniliowe pachnidło – Le Couvent des Minimes Eau des Missions, które choć świetne, przez wiele osób odbierane jest jako sama wanilia. No cóż, nie zgadzam się, ale wiadomo, że percepcja zapachu jest kwestią indywidualną. Za to w kompozycji Atelier des Ors Lune Feline, choć i ona bazuje na zapachu wanilii, dzieje się dużo więcej. Już od początku uderzają zwierzęce nuty. Kolega kyloe stwierdził, że ten zwierz to styrax i balsam peru. Może i tak, w każdym razie ów zwierz idealnie przełamuje słodkość, czyniąc pachnidło niegrzecznym już na wstępie. Póżniej aromat „cywilizuje” się, ale cały czas wanilia czymś jest wzbogacana – a to przyprawami korzennymi, a to piżmem, a to ambrą. Dopiero gdy perfumy przechodzą do finalnego, bazowego brzmienia, ciepła, drzewna wanilia przejmuje stery na dobre.
Kompozycja jest uniseksem, ale raczej odradzam kupno flakonu panom lubującym się w typowych, męskich kompozycjach. Trwałość jest kilkunastogodzinna, z raczej umiarkowaną projekcją.