Czwartek, 15 październik 2020, 19:56
Dzisiaj pierwsze porównania ręka w rękę oraz dodatkowo na bloterze.
Bez wątpienia GB i Portoyal to zapachy o różnych charakterach stylistycznych. Porównując GB jest gęste, złożone, zniuansowane, a Portrayal przestrzenne, świeże, niezbyt skomplikowane. Abstrahując od nut z fragrantica (w zasadzie ich braku w przypadku Portrayal), to oba zapachy obcują z tematem skórzano-kwiatowym (fiołek-irys)-drzewnym. Oczywiście każdy zapach idzie swoją drogą.
Portrayal ma charakter dzienny, wręcz lekki uwzględniając składniki.
GB jest ... Co tu dużo mówić arcydzieło, lecz wcale nie takie łatwe, proste i miłe. Ten skórzano-kwiatowy zwierz (jeśli można dokonać tak owej redukcji składników) ma ostre pazurki, które mogą rozharatać nie jeden nos. Osobiście uważam, że to wybitne perfumy z akordem irysowym, nadające się do użycia przez mężczyznę. Ponadto przewija się w nich, jak dla mnie, specyficzny około-skórzany klimat Roja, znany choćby z Reckless, czy też Fetish. Tak więc to co najlepsze od kabotyńskiego pana Dove. Tyle, że tutaj osiąga on szczyty perfekcji łączenia składników, fundując nam olfaktoryczną poezję.
Oczywiście przy takim zestawieniu, Portrayal wypada jako kompozycja dość prosta, bez większej głębi i skomplikowania, a mimo to pozostająca na dobrym poziomie.
Skąd więc u mnie takie skojarzenia? Sam się nad tym dzisiaj zastanawiałem. Przecież odmienności są bez problemu wyczuwalne. Odnoszę nieodparte wrażenie, że przyczyną tegoż stanu rzeczy jest to, iż jak dla mnie wspólnym mianownikiem jest klasyczny klasyk "Fahrenheit" od Dior, który niczym wzorzec z Sevres wyznaczył mariaż skórzano-kwiatow-drzewny. Oba zapachy, choć w odmiennym sposób, nawiązują do tego tematu. W przypadku Portrayal jest to niemalże bezpośrednie odniesienie, a dla GB stanowi jedynie dyskretne nawiązanie.
Jeszcze będę dalej porównywał, więc zobaczymy co z tego wyniknie
Bez wątpienia GB i Portoyal to zapachy o różnych charakterach stylistycznych. Porównując GB jest gęste, złożone, zniuansowane, a Portrayal przestrzenne, świeże, niezbyt skomplikowane. Abstrahując od nut z fragrantica (w zasadzie ich braku w przypadku Portrayal), to oba zapachy obcują z tematem skórzano-kwiatowym (fiołek-irys)-drzewnym. Oczywiście każdy zapach idzie swoją drogą.
Portrayal ma charakter dzienny, wręcz lekki uwzględniając składniki.
GB jest ... Co tu dużo mówić arcydzieło, lecz wcale nie takie łatwe, proste i miłe. Ten skórzano-kwiatowy zwierz (jeśli można dokonać tak owej redukcji składników) ma ostre pazurki, które mogą rozharatać nie jeden nos. Osobiście uważam, że to wybitne perfumy z akordem irysowym, nadające się do użycia przez mężczyznę. Ponadto przewija się w nich, jak dla mnie, specyficzny około-skórzany klimat Roja, znany choćby z Reckless, czy też Fetish. Tak więc to co najlepsze od kabotyńskiego pana Dove. Tyle, że tutaj osiąga on szczyty perfekcji łączenia składników, fundując nam olfaktoryczną poezję.
Oczywiście przy takim zestawieniu, Portrayal wypada jako kompozycja dość prosta, bez większej głębi i skomplikowania, a mimo to pozostająca na dobrym poziomie.
Skąd więc u mnie takie skojarzenia? Sam się nad tym dzisiaj zastanawiałem. Przecież odmienności są bez problemu wyczuwalne. Odnoszę nieodparte wrażenie, że przyczyną tegoż stanu rzeczy jest to, iż jak dla mnie wspólnym mianownikiem jest klasyczny klasyk "Fahrenheit" od Dior, który niczym wzorzec z Sevres wyznaczył mariaż skórzano-kwiatow-drzewny. Oba zapachy, choć w odmiennym sposób, nawiązują do tego tematu. W przypadku Portrayal jest to niemalże bezpośrednie odniesienie, a dla GB stanowi jedynie dyskretne nawiązanie.
Jeszcze będę dalej porównywał, więc zobaczymy co z tego wyniknie