Środa, 12 grudzień 2018, 12:03
Chciałem podzielić się z Wami historią mojej paczki w InPost
30 listopada zaprzyjaźniony kolega z naszego forum wysyła mi "mega-paczkę" zamówionych dekantów. Od kolegi zawsze wszystko jest ok, wzorowo zapakowane i dalej pewnie by tak było gdyby nie InPost!
Dostaję info od InPost, że paczka została wysłana.
Po kilku dniach, paczki dalej nie ma, sprawdzam jej status i tu moje pierwsze zdziwienie - paczka 1 czy 2 grudnia gotowa do przekazania, a ja dalej nie dostałem informacji, że paczka w paczkomacie.
7 grudnia dzwonię więc na infolinię i zgłaszam brak jakiegokolwiek info o paczce od kilku dni, pani ze zdziwieniem stwierdza, że paczka wróciła do weryfikacji, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że już coś jest nie tak. Informuje mnie, że to zgłasza i w ciągu 24 godzin dostanę informację co z moją paczką.
9 grudnia, oczywiście żadnej informacji od InPost o mojej paczce dalej nie mam, dzwonię znowu. Pani znowu ze zdziwieniem, mówi, że nie widzi żadnego zgłoszenia w systemie (czyli jakby nie było mojego telefonu 7 grudnia). Ona to zgłosi do centrali w Lublinie, ok myślę, czyli coś kombinują.
10 grudnia sms, paczka w paczkomacie, radość. Jadę wyjmuję i radość moja zmieniła się w niedowierzanie! Paczka uszkodzona, pognieciona, jakby drugi raz pakowana, nieudolnie oklejona taśmą bezbarwną i powtórnie oetykietowana. hock: W takim razie na paczkomacie klikam opcję, że z paczką jest coś nie tak i co widzę, że oni zwrócą ją do nadawcy, a żadnej opcji o winie InPost! :x
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Dzwonię do InPost a oni każą mi przywieźć paczkę do centrali 70km ode mnie! :x
Biorę paczkę, rozpakowuje w domu i co widzę?! W środku rozpakowane dekanty (dwa całkiem, dwa nadpoczęte rozpakowywanie), małe w ogóle latają luzem i mam podejrzenie, że były użyte, większa część na szczęście nie ruszona ale za to dwóch w ogóle brakuje! hock:
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Brak słów na to, nie wiem jak to nawet nazwać!
Nie zamierzam jechać do Lublina i wieźć im tą paczkę, bo koszt tych dwóch dekantów poszedł by na paliwo w obie strony, a widząc ich podejście pewnie nic bym nie wskórał, jak już paczkę zabrałem ze sobą...
Napisałem reklamacje w formularzu na ich stronie ale narazie żadnego odzewu
Sorki ale musiałem się tym z Wami podzielić. Załamuje mnie podejście tych ludzi do cudzej własności
30 listopada zaprzyjaźniony kolega z naszego forum wysyła mi "mega-paczkę" zamówionych dekantów. Od kolegi zawsze wszystko jest ok, wzorowo zapakowane i dalej pewnie by tak było gdyby nie InPost!
Dostaję info od InPost, że paczka została wysłana.
Po kilku dniach, paczki dalej nie ma, sprawdzam jej status i tu moje pierwsze zdziwienie - paczka 1 czy 2 grudnia gotowa do przekazania, a ja dalej nie dostałem informacji, że paczka w paczkomacie.
7 grudnia dzwonię więc na infolinię i zgłaszam brak jakiegokolwiek info o paczce od kilku dni, pani ze zdziwieniem stwierdza, że paczka wróciła do weryfikacji, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że już coś jest nie tak. Informuje mnie, że to zgłasza i w ciągu 24 godzin dostanę informację co z moją paczką.
9 grudnia, oczywiście żadnej informacji od InPost o mojej paczce dalej nie mam, dzwonię znowu. Pani znowu ze zdziwieniem, mówi, że nie widzi żadnego zgłoszenia w systemie (czyli jakby nie było mojego telefonu 7 grudnia). Ona to zgłosi do centrali w Lublinie, ok myślę, czyli coś kombinują.
10 grudnia sms, paczka w paczkomacie, radość. Jadę wyjmuję i radość moja zmieniła się w niedowierzanie! Paczka uszkodzona, pognieciona, jakby drugi raz pakowana, nieudolnie oklejona taśmą bezbarwną i powtórnie oetykietowana. hock: W takim razie na paczkomacie klikam opcję, że z paczką jest coś nie tak i co widzę, że oni zwrócą ją do nadawcy, a żadnej opcji o winie InPost! :x
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Dzwonię do InPost a oni każą mi przywieźć paczkę do centrali 70km ode mnie! :x
Biorę paczkę, rozpakowuje w domu i co widzę?! W środku rozpakowane dekanty (dwa całkiem, dwa nadpoczęte rozpakowywanie), małe w ogóle latają luzem i mam podejrzenie, że były użyte, większa część na szczęście nie ruszona ale za to dwóch w ogóle brakuje! hock:
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Brak słów na to, nie wiem jak to nawet nazwać!
Nie zamierzam jechać do Lublina i wieźć im tą paczkę, bo koszt tych dwóch dekantów poszedł by na paliwo w obie strony, a widząc ich podejście pewnie nic bym nie wskórał, jak już paczkę zabrałem ze sobą...
Napisałem reklamacje w formularzu na ich stronie ale narazie żadnego odzewu
Sorki ale musiałem się tym z Wami podzielić. Załamuje mnie podejście tych ludzi do cudzej własności