Niedziela, 20 maj 2018, 17:59
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Niedziela, 14 luty 2021, 12:37 przez Lucjan.)
Mogadess to woda perfumowana dla kobiet i mężczyzn z oferty włoskiej marki MariaLux. Kompozycja wydana w 2014 roku, autorem jest Alessandro Gualtieri. Nuty prezentują się następująco:
Głowa: kwiat pomarańczy, czerwona papryka, gorzka pomarańcza, truskawka
Serce: aksamitka, drewno różane, benzoes, kakao, cynamon
Baza: kardamon, estragon, drewno sandałowe, olibanum, bursztyn, wanilia
(foto: aedes.com)
Mogadess otwiera się bardzo sympatycznym i eleganckim akordem o akcentach gourmandowo-owocowych. Jest słodki, ale nie przesłodzony i choć nie byłbym w stanie utożsamić go z żadną konkretną nutą producenta, czuć wyraźnie złożoność woni. Już od początku kompozycja jest nacechowana orientem - coś na kształt suszonych owoców i korzennych przypraw, które mogą niektórym skojarzyć się z aromatem piernika. Akord górny trwa około 10 minut i dość wyraźnie przechodzi do serca, które jest mocno zarysowane.
W środkowym akordzie dominuje palony benzoes - nieco duszny, z charakterystyczną, balsamiczną goryczką. Wtóruje mu zwłaszcza cynamon, dodając ostrości i orientalnego ciepła. Mimo dominacji benzoesu, odbieram serce jako dość złożone, bogate, dające różnorodne odczucia przy każdym pociągnięciu nosem.
W bazie Mogadess jest dość słodki, ale nie jest to ani mdła, ani nijaka słodycz. Jest wyraźna i dość autentyczna wanilia, są obecne nuty bursztynowe. Dopiero też w tym momencie wyczuwam akcenty kakaowe i bardzo przypominają mi one kakao z kompozycji Dove (np. De La Nuit 2, czy Ti Amo). Świetnie utrwalają bazę, chociaż czynią ją nieco ociężałą, przez co w ostatnich godzinach jest raczej bliskoskórna.
Urzeka mnie w tym pachnidle wyraźna, trójstopniowa konstrukcja. Akordy są mocno zróżnicowane, a przejścia między nimi wyraźne, jednak mimo to zachowany jest orientalny charakter. Doznania zapachowe są złożone, bogate, powiedziałbym, że dość fantazyjnie. Stąd może pojawiło się u mnie skojarzenie z Baśniami Tysiąca i Jednej Nocy. Pachnie autentycznie i nienachalnie, ma swoistą głębię, dość rozbudowane tło. Niczego sobie jest również trwałość (ok. 12 godzin), chociaż szybko przechodzi do bliskoskórnej bazy (po ok. 4 godzinach od aplikacji).
Bardzo umiejętnie wykonane pachnidło - świetny warsztat i interesująca wizja perfumiarza. Wciąż waham się między 5 a 6 i coś czuję, że po wykończeniu próbki raczej zdecyduje się na to drugie.
Głowa: kwiat pomarańczy, czerwona papryka, gorzka pomarańcza, truskawka
Serce: aksamitka, drewno różane, benzoes, kakao, cynamon
Baza: kardamon, estragon, drewno sandałowe, olibanum, bursztyn, wanilia
(foto: aedes.com)
Mogadess otwiera się bardzo sympatycznym i eleganckim akordem o akcentach gourmandowo-owocowych. Jest słodki, ale nie przesłodzony i choć nie byłbym w stanie utożsamić go z żadną konkretną nutą producenta, czuć wyraźnie złożoność woni. Już od początku kompozycja jest nacechowana orientem - coś na kształt suszonych owoców i korzennych przypraw, które mogą niektórym skojarzyć się z aromatem piernika. Akord górny trwa około 10 minut i dość wyraźnie przechodzi do serca, które jest mocno zarysowane.
W środkowym akordzie dominuje palony benzoes - nieco duszny, z charakterystyczną, balsamiczną goryczką. Wtóruje mu zwłaszcza cynamon, dodając ostrości i orientalnego ciepła. Mimo dominacji benzoesu, odbieram serce jako dość złożone, bogate, dające różnorodne odczucia przy każdym pociągnięciu nosem.
W bazie Mogadess jest dość słodki, ale nie jest to ani mdła, ani nijaka słodycz. Jest wyraźna i dość autentyczna wanilia, są obecne nuty bursztynowe. Dopiero też w tym momencie wyczuwam akcenty kakaowe i bardzo przypominają mi one kakao z kompozycji Dove (np. De La Nuit 2, czy Ti Amo). Świetnie utrwalają bazę, chociaż czynią ją nieco ociężałą, przez co w ostatnich godzinach jest raczej bliskoskórna.
Urzeka mnie w tym pachnidle wyraźna, trójstopniowa konstrukcja. Akordy są mocno zróżnicowane, a przejścia między nimi wyraźne, jednak mimo to zachowany jest orientalny charakter. Doznania zapachowe są złożone, bogate, powiedziałbym, że dość fantazyjnie. Stąd może pojawiło się u mnie skojarzenie z Baśniami Tysiąca i Jednej Nocy. Pachnie autentycznie i nienachalnie, ma swoistą głębię, dość rozbudowane tło. Niczego sobie jest również trwałość (ok. 12 godzin), chociaż szybko przechodzi do bliskoskórnej bazy (po ok. 4 godzinach od aplikacji).
Bardzo umiejętnie wykonane pachnidło - świetny warsztat i interesująca wizja perfumiarza. Wciąż waham się między 5 a 6 i coś czuję, że po wykończeniu próbki raczej zdecyduje się na to drugie.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel