Czwartek, 22 czerwiec 2017, 21:07
Maison Incens - Musc Kalirii
rok wydania: 2014
twórca: Jean-Claude Gigodot
n.g.: bergamotka i pomarańcza
n.s.: kwiat pomarańczy, róża i jaśmin
n.b.: piżmo, skóra, wanilia i drzewo sandałowe.
Perfumy Maison Incense nigdy nie przebiły się w Polsce do szerszej świadomości. Były w ograniczonym stopniu dostępne w hornandmore, ale teraz nie ma już i tej perfumerii. Szkoda, bo ich perfumy nie są złe, a niektóre nawet bardzo dobre. Być może Maison Incense wróci w którejś z pozostałych perfumerii niszowych.
Musc Kalirii otwiera się dość dziwnym i trudnym dla mnie akordem. Na papierze w nutach nie ma tu nic dziwnego, a jednak te cytrusy i kwiaty z początku pachną jakby podlane odrobiną fahrenheitowej benzyny. Dopiero z czasem Musc Kalirii się wygładzają, na pierwszy plan wychodzi róża i jaśmin na słodkawej sandałowej bazie i w zasadzie do końca pachną już "sandałowo-kwiatowo" właśnie, unisexowo, z delikatnym przechyłem jednak na damską stronę.
Parametry bardzo dobre: 10h trwałości i zauważalna projekcja.
4/6
rok wydania: 2014
twórca: Jean-Claude Gigodot
n.g.: bergamotka i pomarańcza
n.s.: kwiat pomarańczy, róża i jaśmin
n.b.: piżmo, skóra, wanilia i drzewo sandałowe.
Perfumy Maison Incense nigdy nie przebiły się w Polsce do szerszej świadomości. Były w ograniczonym stopniu dostępne w hornandmore, ale teraz nie ma już i tej perfumerii. Szkoda, bo ich perfumy nie są złe, a niektóre nawet bardzo dobre. Być może Maison Incense wróci w którejś z pozostałych perfumerii niszowych.
Musc Kalirii otwiera się dość dziwnym i trudnym dla mnie akordem. Na papierze w nutach nie ma tu nic dziwnego, a jednak te cytrusy i kwiaty z początku pachną jakby podlane odrobiną fahrenheitowej benzyny. Dopiero z czasem Musc Kalirii się wygładzają, na pierwszy plan wychodzi róża i jaśmin na słodkawej sandałowej bazie i w zasadzie do końca pachną już "sandałowo-kwiatowo" właśnie, unisexowo, z delikatnym przechyłem jednak na damską stronę.
Parametry bardzo dobre: 10h trwałości i zauważalna projekcja.
4/6