Środa, 24 luty 2016, 18:10
Fr: Simply Jil Sander marki Jil Sander to szyprowo - kwiatowe perfumy dla kobiet. Simply Jil Sander został wydany w 2014 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest Christophe Raynaud. Nutami głowy są bergamotka, mandarynka i liść fiołka; nutami serca są fiołek, piżmo, gałka muszkatołowa i cedr; nutami bazy są paczula, skóra i wanilia.
To jest edp, jest też edt w jasnym flakonie.
Porównują je do Karleidoscope, ale w Simply fiołek jest dobitniejszy, do tego skórzany i przyprawowy, całość ma bardziej wyrazisty charakter.
Nie jest również identyczny z fiołkiem Balenciaga L`Essence, bo tamten jest dziki, zielony, zadziorny, ten w Simply to siła spokoju.
Piszą również, że to klon Fahrenheita, ale Simply ma fiołek na pierwszym planie, skóra w tle, Fahrenheit odwrotnie.
Ale w każdym powyższym skojarzeniu jest sporo racji.
Jak widać nie są to perfumy zaskakująco odkrywcze, jednak piękne.
Do tego w miarę niedrogie, tylko Karleidoscope jest tańsze, ale znacznie mniej trwałe.
Ponoć jest męski. Niezupełnie, po prostu Fahrenheit od 28 lat nas przyzwyczaja do fiołka jako składnika męskich perfum.
Te perfumy to uniseks, podobnie jak Living Lalique.
Mają ze sobą zresztą więcej wspólnego, choć S to skórzany fiołek a L jest bardziej drzewny, to w obu jest taka chłodna elegancka baza.
I pewna cielistość, nie w sensie, że się stapia ze skórą i znika, tylko, że się układa miękko przy skórze.
Trwałość dobra, a nawet bardzo dobra, projekcja przeciętna.
Panom lubiącym klimat fiołka polecam do testów, zresztą prosty flakon będzie pasował i na męską półkę.
To jest edp, jest też edt w jasnym flakonie.
Porównują je do Karleidoscope, ale w Simply fiołek jest dobitniejszy, do tego skórzany i przyprawowy, całość ma bardziej wyrazisty charakter.
Nie jest również identyczny z fiołkiem Balenciaga L`Essence, bo tamten jest dziki, zielony, zadziorny, ten w Simply to siła spokoju.
Piszą również, że to klon Fahrenheita, ale Simply ma fiołek na pierwszym planie, skóra w tle, Fahrenheit odwrotnie.
Ale w każdym powyższym skojarzeniu jest sporo racji.
Jak widać nie są to perfumy zaskakująco odkrywcze, jednak piękne.
Do tego w miarę niedrogie, tylko Karleidoscope jest tańsze, ale znacznie mniej trwałe.
Ponoć jest męski. Niezupełnie, po prostu Fahrenheit od 28 lat nas przyzwyczaja do fiołka jako składnika męskich perfum.
Te perfumy to uniseks, podobnie jak Living Lalique.
Mają ze sobą zresztą więcej wspólnego, choć S to skórzany fiołek a L jest bardziej drzewny, to w obu jest taka chłodna elegancka baza.
I pewna cielistość, nie w sensie, że się stapia ze skórą i znika, tylko, że się układa miękko przy skórze.
Trwałość dobra, a nawet bardzo dobra, projekcja przeciętna.
Panom lubiącym klimat fiołka polecam do testów, zresztą prosty flakon będzie pasował i na męską półkę.