Czwartek, 21 sierpień 2014, 19:25
Bello Rabelo marki Les Liquides Imaginaires to orientalne perfumy dla kobiet i mężczyzn. Są to nowe perfumy, Bello Rabelo został wydany w 2013 roku. Nutami głowy są czerwone wino i suszone owoce; nutami serca są Żywice, kocanka i labdanum; nutami bazy są wanilia, nuty drzewne i benzoes.
Dziś dotarły, bardzo wyczekiwane i co najważniejsze zakochałam się od pierwszego wtulenia nosa w nadgarstek. Przyznam się, że kupiłam z ciekawości, pomyślałam, że to coś w sam raz dla mnie.
Może dlatego, że lubię Porto Vintage... i dokładnie to czuję- szlachetne porto Single Quinta Vintage, przesiąknięte aromatem dębowej beczki w tle pobrzmiewają nuty korzenne i waniliowe. Co ciekawe zapach kojarzy mi się z dzieciństwem, a właściwie z pewnym wydarzeniem. Babcia często wysyłała mnie do swojej magicznej piwniczki, w której stały butelki z sokami, słoje z przetworami a pod oknem prężyły się beczki z kwaszoną kapustą. W ciemnym kącie stała też tajemnicza beczka a właściwie mała beczułka, do której babcia nie pozwalała mi zaglądać. Tym razem byłam z kuzynem, wiadomo co dwie głowy, to nie jedna Pchani dziecięcą ciekawością postanowiliśmy zerknąć do środka. Rozczarowanie było ogromne, spodziewaliśmy się skarbów ogromnych a tu wielkie NIC jedynie na dnie było coś dziwnego, wsadziliśmy łapy, nabraliśmy tego na palce...hmmm galaretka...zapachniało porzeczkami. Dziwne, babcia nie pozwalała nam jeść zwykłej galaretki porzeczkowej?! Na znak protestu zabraliśmy się do degustacji. Dłuuuuuuuugo nas nie było, zaniepokojony dziadek udał się na poszukiwania. Znalazł nas śpiących, koło pryzmy ziemniaków, łapy i buzie wskazywały przestępców. Położyli nas byśmy odespali „winne szaleństwo”. Na drugi dzień, nikt słowem się nie odezwał na temat naszego występku. Dodam tylko, że mieliśmy po 5 lat
Dopiero po latach dowiedzieliśmy się, że dziadek znalazł tę beczułkę po wojnie w poniemieckiej ziemiance na wpół przysypanej gruzem i ziemią...właśnie to wydarzenie jako żywe stanęło mi przed oczyma, gdy niuchnęłam Bello Rabelo
Dziś dotarły, bardzo wyczekiwane i co najważniejsze zakochałam się od pierwszego wtulenia nosa w nadgarstek. Przyznam się, że kupiłam z ciekawości, pomyślałam, że to coś w sam raz dla mnie.
Może dlatego, że lubię Porto Vintage... i dokładnie to czuję- szlachetne porto Single Quinta Vintage, przesiąknięte aromatem dębowej beczki w tle pobrzmiewają nuty korzenne i waniliowe. Co ciekawe zapach kojarzy mi się z dzieciństwem, a właściwie z pewnym wydarzeniem. Babcia często wysyłała mnie do swojej magicznej piwniczki, w której stały butelki z sokami, słoje z przetworami a pod oknem prężyły się beczki z kwaszoną kapustą. W ciemnym kącie stała też tajemnicza beczka a właściwie mała beczułka, do której babcia nie pozwalała mi zaglądać. Tym razem byłam z kuzynem, wiadomo co dwie głowy, to nie jedna Pchani dziecięcą ciekawością postanowiliśmy zerknąć do środka. Rozczarowanie było ogromne, spodziewaliśmy się skarbów ogromnych a tu wielkie NIC jedynie na dnie było coś dziwnego, wsadziliśmy łapy, nabraliśmy tego na palce...hmmm galaretka...zapachniało porzeczkami. Dziwne, babcia nie pozwalała nam jeść zwykłej galaretki porzeczkowej?! Na znak protestu zabraliśmy się do degustacji. Dłuuuuuuuugo nas nie było, zaniepokojony dziadek udał się na poszukiwania. Znalazł nas śpiących, koło pryzmy ziemniaków, łapy i buzie wskazywały przestępców. Położyli nas byśmy odespali „winne szaleństwo”. Na drugi dzień, nikt słowem się nie odezwał na temat naszego występku. Dodam tylko, że mieliśmy po 5 lat
Dopiero po latach dowiedzieliśmy się, że dziadek znalazł tę beczułkę po wojnie w poniemieckiej ziemiance na wpół przysypanej gruzem i ziemią...właśnie to wydarzenie jako żywe stanęło mi przed oczyma, gdy niuchnęłam Bello Rabelo