Środa, 11 grudzień 2013, 21:39
Jak wiadomo nuty górne odpowiedzialne za pierwsze wrażenie, dość szybko ulatują i rozpoczyna się faza serca - główny temat perfum. Macie w swej kolekcji, albo chociaż w doświadczeniu, perfumy, które zachwycają Was tylko otwarciem? Takie, które warto mieć (i używać) dla tej ulotnej fazy? Gdzie pozostałe fazy to nic nadzwyczajnego, albo wręcz słabizna...
Dla mnie trochę takim pachnidłem stał się... Santal 33 Le Labo. Po ciekawym, nieco szorstkim, pełnym sprzecznych emocji otwarciu robi się nieco mdły, maślany i słabo dla mnie wyczuwalny (choć otoczenie czuje wyraźnie). A jak tam u Was?
Dla mnie trochę takim pachnidłem stał się... Santal 33 Le Labo. Po ciekawym, nieco szorstkim, pełnym sprzecznych emocji otwarciu robi się nieco mdły, maślany i słabo dla mnie wyczuwalny (choć otoczenie czuje wyraźnie). A jak tam u Was?