Wtorek, 14 styczeń 2020, 00:45
O braku wyczucia tej kawy to pisałem ja, ale muszę dodać, jak to już gdzie indziej wspomniałem, że bywa tak, że po jakimś czasie odkrywam w perfumach nową nutę (nową dla mnie oczywiście). I w przypadku Kabul Aoud był to właśnie zapach kawy. Raz odrobina niedawno zmielonej kawy rozsypała się na blat, a drugim razem ktoś w pracy przysiadł się do biurka z kubkiem kawy, o ile dobrze pamiętam, rozpuszczalnej z mlekiem. W obydwu przypadkach ten zapach przypomniał mi właśnie KA.
Lepsze jest dobre imię niż wonne olejki. Koh.