Sobota, 28 wrzesień 2019, 06:27
Dzięki uprzejmości mam katara miałem okazję poznać Faqata, to pierwszy testowany przeze mnie rasowy "arab". Test nadgarstkowy poszedł dosyć gładko, otwarcie może nie najłatwiejsze (coś jest na rzeczy z tym wielbłądem), później zapach wybrzmiewał już dosyć przyjemnie, dominującą nutą była róża, której w składzie nie ma, domyślam się więc, że "różaną" robotę robi geranium.
Test globalny w otwarciu ukazał zwierza w pełnej krasie i nie jest to z pewnością zwierz trącący skatolem, jakiego lubię w Kourosie, Goldzie czy też w Gentlemanie, ale (i wybaczcie, że się go tak uczepiłem) właśnie wielbłąd. Nie wiem czy to dromader, czy też może baktrian, ale z pewnością wielbłąd i jak mi Bóg miły i raczej nigdy się z wielbłądem nie wąchaliśmy, to dokładnie tak sobie wyobrażam zapch wielbłądziej derki. Później, jak zwierz trochę zwietrzeje, wyłazi geranium, jak już pisałem, dosyć zgrabnie udające różę. Nie znam zbyt wielu różanych zapachów, ale ta bardzo przypomina mi cartierowską różę z d'Un Soir, tylko bardzo przybrudzoną. Zapach towarzyszył mi prawie całą dniówkę w pracy, wieczorem znów po niego sięgnąłem, niestety w przeciągu 2-3 godzin
zmęczył mnie niesamowicie i musiałem go z siebie zmyć, co przytrafiło mi się po raz pierwszy A do tego uwagi w domu, że strasznie śmierdzę potem... Tak więc po jednym teście nadgarstkowym i jednym podwójnym globalu, resztka różanego wielbłąda zamkniętego we fiolce trafiła do szafki, myślę, że na dłuższy czas. Nie skreślam go całkowicie, niewykluczone że jeszcze kiedyś spróbuję się z nim zmierzyć. Na plus - parametry, po takich skromnych testach wcale nie wygląda to tak źle, jak niektórzy piszą
Test globalny w otwarciu ukazał zwierza w pełnej krasie i nie jest to z pewnością zwierz trącący skatolem, jakiego lubię w Kourosie, Goldzie czy też w Gentlemanie, ale (i wybaczcie, że się go tak uczepiłem) właśnie wielbłąd. Nie wiem czy to dromader, czy też może baktrian, ale z pewnością wielbłąd i jak mi Bóg miły i raczej nigdy się z wielbłądem nie wąchaliśmy, to dokładnie tak sobie wyobrażam zapch wielbłądziej derki. Później, jak zwierz trochę zwietrzeje, wyłazi geranium, jak już pisałem, dosyć zgrabnie udające różę. Nie znam zbyt wielu różanych zapachów, ale ta bardzo przypomina mi cartierowską różę z d'Un Soir, tylko bardzo przybrudzoną. Zapach towarzyszył mi prawie całą dniówkę w pracy, wieczorem znów po niego sięgnąłem, niestety w przeciągu 2-3 godzin
zmęczył mnie niesamowicie i musiałem go z siebie zmyć, co przytrafiło mi się po raz pierwszy A do tego uwagi w domu, że strasznie śmierdzę potem... Tak więc po jednym teście nadgarstkowym i jednym podwójnym globalu, resztka różanego wielbłąda zamkniętego we fiolce trafiła do szafki, myślę, że na dłuższy czas. Nie skreślam go całkowicie, niewykluczone że jeszcze kiedyś spróbuję się z nim zmierzyć. Na plus - parametry, po takich skromnych testach wcale nie wygląda to tak źle, jak niektórzy piszą