Poniedziałek, 7 styczeń 2013, 01:09
Zapach wypuszczony przez Xerjoff w 2010r. To moje ulubione damskie perfumy, chciałbym kiedykolwiek poczuć je na jakiejś dziewczynie czy kobiecie, chyba bym oszalał z radości.
To, co czuję w otwarciu to waniliowe lody z delikatną nutką kremu czy syropu truskawkowego, może malinowego, pachnie wręcz smacznie, jadalnie. To faza, którą najbardziej lubię. Po jakimś czasie nasz deser trochę się cofa, a na przód wychodzą drzewno-skórzane nutki z dodatkiem jakichś kwiatów. Owoce jednak przez cały czas nie dają za wygraną i przebijają się gdzieniegdzie przez drzewo sandałowe czy cedrowe, sam nie wiem.
Całość pachnie nienaturalnie naturalnie. Nie czuję tu żadnych chemicznych akcentów, cena jednak, jakby nie patrzeć, jest dość zaporowa - na stronie producenta 220€ za 75ml. Jestem pewien, że kiedyś kupię w prezencie flakonik mojej partnerce, a jak się nie spodoba, trudno - sam będę się nim wieczorami ukradkiem oblewać.
To, co czuję w otwarciu to waniliowe lody z delikatną nutką kremu czy syropu truskawkowego, może malinowego, pachnie wręcz smacznie, jadalnie. To faza, którą najbardziej lubię. Po jakimś czasie nasz deser trochę się cofa, a na przód wychodzą drzewno-skórzane nutki z dodatkiem jakichś kwiatów. Owoce jednak przez cały czas nie dają za wygraną i przebijają się gdzieniegdzie przez drzewo sandałowe czy cedrowe, sam nie wiem.
Całość pachnie nienaturalnie naturalnie. Nie czuję tu żadnych chemicznych akcentów, cena jednak, jakby nie patrzeć, jest dość zaporowa - na stronie producenta 220€ za 75ml. Jestem pewien, że kiedyś kupię w prezencie flakonik mojej partnerce, a jak się nie spodoba, trudno - sam będę się nim wieczorami ukradkiem oblewać.