Poniedziałek, 9 lipiec 2012, 20:09
Skład:
jaśmin, kwiat pomarańczy, hiacynt, tuberoza, gałka muszkatołowa, goździk, styraks, piżmo, wanilia.
Skład- wręcz przebogaty. Sporo kwiatów, przyprawy, żywica. Mogło z tego wyjść coś ciekawego. Niestety (dla mojego nosa rzecz jasna) Christopher Sheldrake uparł się i zrobił w zasadzie monotematyczną wodę z bardzo upierdliwą nutą tuberozy. Praktycznie od samego otwarcia mamy do czynienia z kompozycją monotematyczną. Początek jest dziwnie świeży. Podobny efekt można uzyskać wąchając coś mocno miętowego- nie czuć zapachu tylko "zimne" wiercenie w nosie. Trwa to chwilę, a po kilku minutach odsłania się serce kompozycji. Skojarzenia moje poszły w stronę syropu na kaszel (chyba takie są z tuberozą?); w każdym razie już gdzieś coś podobnego czułem. I tak przez kilka godzin, bez przerwy i jakichś zwrotów akcji czuć tę tuberozę. Pozostałe składniki są dla mnie niewyczuwalne. A szkoda, bo mogłoby być ciekawie. Nie mówię, że jest źle. Po prostu jak w przypadku Sables brakuje czegoś, co przełamałoby tę monotonną, męczącą nutę.
"Kryminalność" tej wody wygląda mniej więcej tak: Marian, początkujący gangster w wołomińskiej mafii codziennie wpada do Disco Tęcza po haracz dla swego bossa i siedzi tam kilka godzin opowiadając suchary i pije Lechy na koszt barmana. Taka upierdliwość bardziej.
Woda jest bardzo mocna. Dosłownie kilka kropel wystarczy, by wypełnić cały pokój zapachem na kilka godzin. W ankiecie dam mocne 4. Ale nie chciałbym tego wąchać na kimś dłużej, niż przez godzinę maksymalnie. Im dłużej, tym bardziej męczy.
jaśmin, kwiat pomarańczy, hiacynt, tuberoza, gałka muszkatołowa, goździk, styraks, piżmo, wanilia.
Skład- wręcz przebogaty. Sporo kwiatów, przyprawy, żywica. Mogło z tego wyjść coś ciekawego. Niestety (dla mojego nosa rzecz jasna) Christopher Sheldrake uparł się i zrobił w zasadzie monotematyczną wodę z bardzo upierdliwą nutą tuberozy. Praktycznie od samego otwarcia mamy do czynienia z kompozycją monotematyczną. Początek jest dziwnie świeży. Podobny efekt można uzyskać wąchając coś mocno miętowego- nie czuć zapachu tylko "zimne" wiercenie w nosie. Trwa to chwilę, a po kilku minutach odsłania się serce kompozycji. Skojarzenia moje poszły w stronę syropu na kaszel (chyba takie są z tuberozą?); w każdym razie już gdzieś coś podobnego czułem. I tak przez kilka godzin, bez przerwy i jakichś zwrotów akcji czuć tę tuberozę. Pozostałe składniki są dla mnie niewyczuwalne. A szkoda, bo mogłoby być ciekawie. Nie mówię, że jest źle. Po prostu jak w przypadku Sables brakuje czegoś, co przełamałoby tę monotonną, męczącą nutę.
"Kryminalność" tej wody wygląda mniej więcej tak: Marian, początkujący gangster w wołomińskiej mafii codziennie wpada do Disco Tęcza po haracz dla swego bossa i siedzi tam kilka godzin opowiadając suchary i pije Lechy na koszt barmana. Taka upierdliwość bardziej.
Woda jest bardzo mocna. Dosłownie kilka kropel wystarczy, by wypełnić cały pokój zapachem na kilka godzin. W ankiecie dam mocne 4. Ale nie chciałbym tego wąchać na kimś dłużej, niż przez godzinę maksymalnie. Im dłużej, tym bardziej męczy.