Czwartek, 8 kwiecień 2021, 11:08
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Czwartek, 8 kwiecień 2021, 18:56 przez Lucjan.)
Woda perfumowana Xerjoff Regio pojawiła się na rynku w 2011 roku, w linii Casamorati, do której należą również takie perfumy jak 1888, Fiero, Lira czy Mefisto.
Na kompozycję zapachową składają się: lawenda, grejpfrut, bergamotka i kwiat cytryny; nutami serca są goździk (roślina), geranium, kardamon, śliwka, ylang-ylang i róża; nutami bazy są wanilia, ambrette (piżmian właściwy), paczula i piżmo.
To słodkie perfumy, które przez sporą ilość zawartej w kompozycji śliwki, ocierają się o rodzinę deserową. Otwarcie naprawdę jest wyborne, naturalne cytrusy mieszają się ze wspomnianą śliwką i jeszcze z czymś, co daje likierowy, bardzo apetyczny wydźwięk. Później nadal jest bardzo dobrze, ale już nie tak spektakularnie. Zapach zbliża się do Tom Ford Black Orchid i wtedy mocno się zastanawiam, czy nie wolę jednak Black Orchid. Ciekawym dodatkiem jest kwiat goździka, który tutaj prezentuje się dużo ciekawiej, niż w klasycznych męskich perfumach z lat 80-tych.
W moim odczuciu to uniseks, w którym lepiej mogą czuć się panie. Trwałość bardzo dobra, ale jednak trochę gorsza niż w przywoływanych Tom Ford Black Orchid.
Zapach jest bardzo dobry, ale odnoszę wrażenie, że jednak nie jest wart 270 Euro. Ok, można znaleźć flakon w lepszej cenie, w tej chwili za 840 zł, ale i tak Black Orchid można kupić bez problemu dwa razy taniej.
Na kompozycję zapachową składają się: lawenda, grejpfrut, bergamotka i kwiat cytryny; nutami serca są goździk (roślina), geranium, kardamon, śliwka, ylang-ylang i róża; nutami bazy są wanilia, ambrette (piżmian właściwy), paczula i piżmo.
To słodkie perfumy, które przez sporą ilość zawartej w kompozycji śliwki, ocierają się o rodzinę deserową. Otwarcie naprawdę jest wyborne, naturalne cytrusy mieszają się ze wspomnianą śliwką i jeszcze z czymś, co daje likierowy, bardzo apetyczny wydźwięk. Później nadal jest bardzo dobrze, ale już nie tak spektakularnie. Zapach zbliża się do Tom Ford Black Orchid i wtedy mocno się zastanawiam, czy nie wolę jednak Black Orchid. Ciekawym dodatkiem jest kwiat goździka, który tutaj prezentuje się dużo ciekawiej, niż w klasycznych męskich perfumach z lat 80-tych.
W moim odczuciu to uniseks, w którym lepiej mogą czuć się panie. Trwałość bardzo dobra, ale jednak trochę gorsza niż w przywoływanych Tom Ford Black Orchid.
Zapach jest bardzo dobry, ale odnoszę wrażenie, że jednak nie jest wart 270 Euro. Ok, można znaleźć flakon w lepszej cenie, w tej chwili za 840 zł, ale i tak Black Orchid można kupić bez problemu dwa razy taniej.