Czwartek, 18 luty 2021, 00:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Piątek, 19 luty 2021, 18:58 przez Lucjan.)
Oud - woda perfumowana unisex.
Data wydania nieznana.
Twórca nieznany.
Nuty zapachowe
Głowa: bergamotka, kminek, szałwia, nuty przyprawowe
Serce: czarny pieprz, irys, cedr
Baza: bursztyn, paczula, skóra, wanilia
Źródło: sterlingparfums.com
Do tej pory opisy perfum robiłem po bliższym zapoznaniu się z zapachem. Tym razem zrobię wyjątek, bo opadła mi szczęka.
Zakup w ciemno za 78 zł.
Co za to dostajemy? Bardzo estetyczne, prawie sześcienne, tekturowe pudełko ze srebrnymi i złotymi wstawkami oraz tłoczonym wzorkiem. A w środku tuba z materiałów imitujących skórę i aksamit, znaczek jest przyszyty. Tuba skrywa solidny i elegancki walcowy flakon z dużym quasi metalowym kapslem. Wygląda mi to na wytłoczkę z 0,5 mm blachy aluminiowej w kolorze miedzi. W środku korka wypełnienie z tworzywa ze wzorkiem na obwodzie i logo w głębi. Wzorek to stylizowane literki F występujące w logo Armaf. Z takich literek składa się też wzorek na zewnętrznym pudełku. Korek waży 80 gramów. Atomizer daje w miarę szeroką, przeciętnych rozmiarów chmurę.
Flakon zawiera 90 ml soku o pięknym ciemnym, miodowym kolorze. Przed zakupem naczytałem się w internecie wiele dobrego o tych perfumach. Psiknięcie na nadgarstek robiłem z obawą, że się rozczaruję. Psik i ... boom! Piękny zapach! Nic zaskakującego, ale z mojej bajki. Tak z pamięci określiłbym go jako łagodniejszą odmianę Ambre Sultan od Serge Lutens. Jakby zmieszać AS z Costume National - Soul. Więcej napiszę po globalnym teście.
Gdyby zamiast logo Armaf Niche, było cokolwiek innego, to spokojnie do ceny można by dodać jedno zero. Stwierdziłbym wtedy: kurcze, tanio nie jest, ale w końcu to nisza.
Mam nadzieję, że dłuższe obcowanie nie zmieni pierwszego wrażenia.
Data wydania nieznana.
Twórca nieznany.
Nuty zapachowe
Głowa: bergamotka, kminek, szałwia, nuty przyprawowe
Serce: czarny pieprz, irys, cedr
Baza: bursztyn, paczula, skóra, wanilia
Źródło: sterlingparfums.com
Do tej pory opisy perfum robiłem po bliższym zapoznaniu się z zapachem. Tym razem zrobię wyjątek, bo opadła mi szczęka.
Zakup w ciemno za 78 zł.
Co za to dostajemy? Bardzo estetyczne, prawie sześcienne, tekturowe pudełko ze srebrnymi i złotymi wstawkami oraz tłoczonym wzorkiem. A w środku tuba z materiałów imitujących skórę i aksamit, znaczek jest przyszyty. Tuba skrywa solidny i elegancki walcowy flakon z dużym quasi metalowym kapslem. Wygląda mi to na wytłoczkę z 0,5 mm blachy aluminiowej w kolorze miedzi. W środku korka wypełnienie z tworzywa ze wzorkiem na obwodzie i logo w głębi. Wzorek to stylizowane literki F występujące w logo Armaf. Z takich literek składa się też wzorek na zewnętrznym pudełku. Korek waży 80 gramów. Atomizer daje w miarę szeroką, przeciętnych rozmiarów chmurę.
Flakon zawiera 90 ml soku o pięknym ciemnym, miodowym kolorze. Przed zakupem naczytałem się w internecie wiele dobrego o tych perfumach. Psiknięcie na nadgarstek robiłem z obawą, że się rozczaruję. Psik i ... boom! Piękny zapach! Nic zaskakującego, ale z mojej bajki. Tak z pamięci określiłbym go jako łagodniejszą odmianę Ambre Sultan od Serge Lutens. Jakby zmieszać AS z Costume National - Soul. Więcej napiszę po globalnym teście.
Gdyby zamiast logo Armaf Niche, było cokolwiek innego, to spokojnie do ceny można by dodać jedno zero. Stwierdziłbym wtedy: kurcze, tanio nie jest, ale w końcu to nisza.
Mam nadzieję, że dłuższe obcowanie nie zmieni pierwszego wrażenia.