Poniedziałek, 28 wrzesień 2020, 09:29
Scandola to półwysep na Korsyce, skąd pochodzi mistrz Corticchiato. Zanim się o tym dowiedziałem, nazwa niepokojąco kojarzyła mi się ze skatolem.
Składniki:
cytryna, dzięgiel, bazylia, aldehydy
nuty wodne, zielone, geranium, jałowiec, wodorosty, liść maliny
mech dębowy, hyraceum, kocanka, paczula
Perfumy na lato. Pierwsze psiknięcie i lekki szok. Jako miłośnik cytrusów i klimatów kolońskich, ta odsłona świeżości mówiąc delikatnie nie porwała mnie. Kręciłem głową z dezaprobatą i rozczarowaniem. Ale spróbowałem wczuć się w rolę miłośnika nut wodnych i słono-morskich.
Dominują więc nuty wodne oparte na wyciągu z alg i podbite aldehydami, które są wyraźne. Cytrusy nieco na drugim planie, dopełniają akord świeżości. Gdzieś zupełnie w tle można wywąchać geranium, jałowiec i jeszcze jakąś zieleninę. Nie wiem, jak pachnie hyraceum, ale wrażenie obecności w bazie jakichś śladów wydzieliny zwierzaka oprócz całkiem wyraźnego mchu dębowego jest.
Nieprzepadając za wodno-morską rodziną zapachową muszę oddać sprawiedliwość Panu Corticchiato, że temat ten zrealizował po mistrzowsku. Acqua di Scandola nie pachnie ani trochę chemią, za to pachnie słoną wodą morską, gorącą plażą, na której poniewierają się wyrzucone na brzeg wodorosty i kawałki drewna, ale takie świeże, a nie zjełczałe. Perfumy te może nie opowiadają historii, ale bardzo wyraźnie malują pejzaż korsykańskiego wybrzeża. Wrażenie jest niesamowicie plastyczne. Wszystkim fanom perfum polecam koniecznie zapoznać się, bo to prawdziwe dzieło sztuki perfumiarskiej.
Czekam z niecierpliwością na Wasze recenzje.
Składniki:
cytryna, dzięgiel, bazylia, aldehydy
nuty wodne, zielone, geranium, jałowiec, wodorosty, liść maliny
mech dębowy, hyraceum, kocanka, paczula
Perfumy na lato. Pierwsze psiknięcie i lekki szok. Jako miłośnik cytrusów i klimatów kolońskich, ta odsłona świeżości mówiąc delikatnie nie porwała mnie. Kręciłem głową z dezaprobatą i rozczarowaniem. Ale spróbowałem wczuć się w rolę miłośnika nut wodnych i słono-morskich.
Dominują więc nuty wodne oparte na wyciągu z alg i podbite aldehydami, które są wyraźne. Cytrusy nieco na drugim planie, dopełniają akord świeżości. Gdzieś zupełnie w tle można wywąchać geranium, jałowiec i jeszcze jakąś zieleninę. Nie wiem, jak pachnie hyraceum, ale wrażenie obecności w bazie jakichś śladów wydzieliny zwierzaka oprócz całkiem wyraźnego mchu dębowego jest.
Nieprzepadając za wodno-morską rodziną zapachową muszę oddać sprawiedliwość Panu Corticchiato, że temat ten zrealizował po mistrzowsku. Acqua di Scandola nie pachnie ani trochę chemią, za to pachnie słoną wodą morską, gorącą plażą, na której poniewierają się wyrzucone na brzeg wodorosty i kawałki drewna, ale takie świeże, a nie zjełczałe. Perfumy te może nie opowiadają historii, ale bardzo wyraźnie malują pejzaż korsykańskiego wybrzeża. Wrażenie jest niesamowicie plastyczne. Wszystkim fanom perfum polecam koniecznie zapoznać się, bo to prawdziwe dzieło sztuki perfumiarskiej.
Czekam z niecierpliwością na Wasze recenzje.