Wtorek, 1 maj 2018, 18:29
Wpisawszy w wyszukiwarkę nazwę nie mogłem uwierzyć, że nie ma na tym forum recenzji takiego koturnowego klasyka 8-) Cóż, zatem kolejna mini-podróż sentymentalna w moim wydaniu. Muszę kiedyś zrobić sobie ranking kobiecych perfum robiących na mnie wrażenie... Zdecydowanym faworytem jest Safari Woman, Anaïs Anaïs to kolejne które niegdyś naprawdę mnie zaintrygowały. I to noszone przez koleżankę, młodą kobietę (mieliśmy oboje jakoś tak po 20-21 lat) zaproszoną przeze mnie do teatru. Jedne i drugie są chyba albo kochane, albo serdecznie znienawidzone (jak wynika z czytanych przeze mnie opisów), toteż muszę mieć chyba specyficzny gust Postawiłem kiedyś w sypialni wielki stary wazon Villeroy&Boch po babci, wypełniony olbrzymim naręczem dzikich lilii. Byłem lekko odurzony ich intensywnym zapachem, i takie jest dla mnie otwarcie Anaïs Anaïs. Dalej naręcze innych kwiatów, jeszcze róże, konwalia, tuberoza, bergamotka (uwielbiam i wyczuje ją wszędzie- jest w m.in. Safari) i na tym tracę rozeznanie- opis producenta podaje pół leksykonu małego botanika ) Perfumy wybitnie kwiatowe w otwarciu- normalnie za takimi nie przepadam, tu jest inaczej. Jest w nich jak dla mnie jakieś złamanie, nieco perwersyjne, od tej kwiatowej orgii przypominającej mi przydomową grządkę kwiatów jakiejś arystokratki, po zimne, kadzidlano- piżmowo-orientalne, nawet nieco jakby zwierzęce nuty spodu. Widzę pałacową salę, gdzie w marmurowych wazonach stoją świeżo nacięte naręcza kwiatów, a na sofie w półleżącej pozycji Włoszka- dojrzała i zmysłowa, jak Monica Bellucci po 40-tce. Jest niesłychanie elegancka i taktowna, nie odsłania niczego, ale ma w sobie jakieś seksualne zmęczenie, widać to po jej ustach i oczach. Jest oczywistym że uroda tej klasy czuła na sobie dotyk wielu męskich dłoni, budziła oceany pożądania. Tamtego wieczora w teatrze miała je na sobie Anastazja, wspominana już koleżanka. Z pewnością jest to nader subiektywne ale opis jej samej doskonale pasuje do mojej recepcji. Była wysoka, miała długie do pasa włosy, który mnie zachwycały, i bujne, pełne kształty. Ubrana w kwiatową suknię prawie do kostek, białe pończochy i białe lakierowane buty na obcasie była jakby metaforą tych perfum- takt, wręcz nieco nobliwy, a pod nim aura jej gorącego ciała, uwalniającego tę bazę, która jest przecież zdecydowanie chłodna. Chłód więc, i gorąco, etykieta i drzemiący erotyzm, który jest tylko możliwością... Perfumy wg. mnie wcale niekoniecznie dla dojrzałej kobiety, ale na pewno dla niebanalnej. Dla dziewczyny z klasą, nie paradującej z piercingiem w pępku, ubierającej się skromnie ale szykownie, trochę akcentującą tęsknotę za retro. I zgadzam się z licznymi sugestiami, że są zdecydowanie na jesień i zimę, by mogły się stopniowo uwolnić, w upale zaczną dusić bo są bogatą (choć wcale nie ciężką) kompozycją.
Poniżej dla kontrastu opis/wizualizacja użytkownika Fragrantici- Anaity. Nick jest chyba sugestią czego używa Sam opis bardzo mi się spodobał, postrzegam to podobnie- młoda kobieta ubrana z wysmakowaną retro-elegancją, sama w sobie pełna charakteru, niebanalna i nie szukająca poklasku.
"Anais jest dla mnie rudowłosą, młodą Francuzką z krwistoczerwoną szminką na ustach, która nie przejmuje się specjalnie tym, że jej rówieśnicy pachną kwiatkami i słodkościami, co sezon wymieniają całą garderobę w sieciówkach i za wszelką cenę chcą być cool. Anais chodzi w klasycznym, wełnianym płaszczu w kolorze toffi, który wisiał jeszcze w szafie jej matki, oplata wokół szyi jedwabny szal po babci i pachnie tak, jak one pachniały w czasach swojej młodości, kiedy przechadza się słoneczną jesienią nad Sekwaną. Nie zwraca uwagi na drwiące spojrzenia koleżanek oceniających ją co dzień, a w rzeczywistości zazdroszczących, że cokolwiek zrobi i jakkolwiek się ubierze zawsze przyciągnie zainteresowane spojrzenia najfajniejszych chłopaków na studiach. Bo Anais jest sobą - jest naturalna, pewna siebie i swojej kobiecości. Nie jest klasyczną pięknością ale jej roześmiane oczy sprawiają, że cała promienieje i nie można obok niej przejść obojętnie. Nikogo nie udaje i nie naśladuje. Nie przebiera się w zapach, chcąc wpisać się w masowe gusta, czy wykreować swą postać na wzór modelek z okładek zachwalających co miesiąc inne must have, ale wybiera taki, który ją dopełnia a nie przysłania i przeinacza. Może nieco retro, ale za to piękny i prawdziwy... jak ona."
Poniżej dla kontrastu opis/wizualizacja użytkownika Fragrantici- Anaity. Nick jest chyba sugestią czego używa Sam opis bardzo mi się spodobał, postrzegam to podobnie- młoda kobieta ubrana z wysmakowaną retro-elegancją, sama w sobie pełna charakteru, niebanalna i nie szukająca poklasku.
"Anais jest dla mnie rudowłosą, młodą Francuzką z krwistoczerwoną szminką na ustach, która nie przejmuje się specjalnie tym, że jej rówieśnicy pachną kwiatkami i słodkościami, co sezon wymieniają całą garderobę w sieciówkach i za wszelką cenę chcą być cool. Anais chodzi w klasycznym, wełnianym płaszczu w kolorze toffi, który wisiał jeszcze w szafie jej matki, oplata wokół szyi jedwabny szal po babci i pachnie tak, jak one pachniały w czasach swojej młodości, kiedy przechadza się słoneczną jesienią nad Sekwaną. Nie zwraca uwagi na drwiące spojrzenia koleżanek oceniających ją co dzień, a w rzeczywistości zazdroszczących, że cokolwiek zrobi i jakkolwiek się ubierze zawsze przyciągnie zainteresowane spojrzenia najfajniejszych chłopaków na studiach. Bo Anais jest sobą - jest naturalna, pewna siebie i swojej kobiecości. Nie jest klasyczną pięknością ale jej roześmiane oczy sprawiają, że cała promienieje i nie można obok niej przejść obojętnie. Nikogo nie udaje i nie naśladuje. Nie przebiera się w zapach, chcąc wpisać się w masowe gusta, czy wykreować swą postać na wzór modelek z okładek zachwalających co miesiąc inne must have, ale wybiera taki, który ją dopełnia a nie przysłania i przeinacza. Może nieco retro, ale za to piękny i prawdziwy... jak ona."